PL:
Po raz drugi byliśmy na Independence Label Market. Tym razem u źródła, czytaj w Londynie, w Coal Drops Yard. Z racji tego, że stolica już zna ILM, to po prostu był ogień! Pogoda dopisała kapitalnie, ludzi było naprawdę sporo i stoisk z muzyką od groma.
Delegacja w postaci Santall, Benito i Voom reprezentowała nas godnie. Mieliśmy kilka asów w rękawie w postaci płyty Bunch of Weirdos i kaset: Begu Dubskapes Vol. 2 i Bartosza Machyna Clouds of Colours. Wszystkie tytuły były dostępne u nas na stoisku w early accessie- spokojnie, niebawem wlęcą na sklep.
Ostatnie doświadczenia pokazują nam, że sprzedaż bezpośrednia jest naprawdę spoko. Fajnie zobaczyć twarze ludzi, którzy lubią poszperać za czymś nowym, posłuchać muzyki przy dobrym piwku i szamce, a jeśli już ktoś przychodzi specjalnie dlatego, że wiedział, że jesteśmy to po prostu nie może być lepiej! Wyleciało nam z walizki kilka tytułów, w tym te, które były dostępne w early accessie. Dzionek i wydarzenie na duży plus. A, żeby postawić kropkę nad "i" to wiedzcie, że wpadł zbić piątkę reprezentant Most Blunted- DJ Freaky. Z chłopem się nie widzieliśmy już w latach, więc został z nami do końca, bo było o czym pogadać. Ludzi przewinęło się multum i to nas cieszy, bo oznacza to, że fizyczny nośnik ma się dobrze i jest na świecie, a przynajmniej w stolicy sporo ludzi, którzy wciąż lubią poszukiwać muzykę na własną rękę. Niekończące się rozmowy, które rozbrzemiwały nam długo potem, kilka demówek i oczywiście zakup czegoś dla siebie to bagaż, który zabraliśmy ze sobą. Dzięki Londyn, dzięki ILM.
Jak coś Dj Freaky gra sobie w pirackim Radiu LIVEFM.TV w każdy piątek o 22:00 w autorskiej audycji Most Blunted Show.
Delegacja w postaci Santall, Benito i Voom reprezentowała nas godnie. Mieliśmy kilka asów w rękawie w postaci płyty Bunch of Weirdos i kaset: Begu Dubskapes Vol. 2 i Bartosza Machyna Clouds of Colours. Wszystkie tytuły były dostępne u nas na stoisku w early accessie- spokojnie, niebawem wlęcą na sklep.
Ostatnie doświadczenia pokazują nam, że sprzedaż bezpośrednia jest naprawdę spoko. Fajnie zobaczyć twarze ludzi, którzy lubią poszperać za czymś nowym, posłuchać muzyki przy dobrym piwku i szamce, a jeśli już ktoś przychodzi specjalnie dlatego, że wiedział, że jesteśmy to po prostu nie może być lepiej! Wyleciało nam z walizki kilka tytułów, w tym te, które były dostępne w early accessie. Dzionek i wydarzenie na duży plus. A, żeby postawić kropkę nad "i" to wiedzcie, że wpadł zbić piątkę reprezentant Most Blunted- DJ Freaky. Z chłopem się nie widzieliśmy już w latach, więc został z nami do końca, bo było o czym pogadać. Ludzi przewinęło się multum i to nas cieszy, bo oznacza to, że fizyczny nośnik ma się dobrze i jest na świecie, a przynajmniej w stolicy sporo ludzi, którzy wciąż lubią poszukiwać muzykę na własną rękę. Niekończące się rozmowy, które rozbrzemiwały nam długo potem, kilka demówek i oczywiście zakup czegoś dla siebie to bagaż, który zabraliśmy ze sobą. Dzięki Londyn, dzięki ILM.
Jak coś Dj Freaky gra sobie w pirackim Radiu LIVEFM.TV w każdy piątek o 22:00 w autorskiej audycji Most Blunted Show.
ENG:
Hi, what up! We’ve recently revisited our favourite Independent Label Market. This time at atmospheric London’s Coal drops yard. The weather turned out to be an absolute hit and the sun brought in the masses of music lovers.
Us-three weirdos...Voom, Santall, Benito promoting a wonderful bunch of released / unreleased music from Gig label on a market stall. We felt like real Londoners blending in or kinda trying... What a combustion of styles and passion.. and also a really good social. You could get your hands on an early access to the most recently made album Bunch of Weirdos, Begu Dubskapes Vol. 2 and an absolute corker by Bartosza Machyna Clouds of Colours on both cd and tape.
We were absolutely thrilled with the amount of people that took time and spoke to us by being genuinely interested in what we do. Face to face sales are always the best – you get to catch a real good vibe with people. It’s all so much more honest this way. And of course, selling some of the records was an absolute highlight of the day. We made sure that we got some records from other market stalls to show support and because we actually love and collect them.
We were absolutely thrilled with the amount of people that took time and spoke to us by being genuinely interested in what we do. Face to face sales are always the best – you get to catch a real good vibe with people. It’s all so much more honest this way. And of course, selling some of the records was an absolute highlight of the day. We made sure that we got some records from other market stalls to show support and because we actually love and collect them.